środa, 18 lutego 2015

Urodziny Taeyanga

-Nie, nie palę- odpowiedziałem. Chłopak schował paczkę papierosów do kieszeni i spojrzał w drugą stronę. Wyglądał tak nonszalancko. Uniósł dłoń z papierosem do ust i zaciągnął się, po czym wciąż patrząc w ciemną przestrzeń powiedział-Zapomnijmy o tym- wypuścił dym z ust. Zapomnijmy?! Patrzyłem na niego zszokowany. Czyli, że co? Mam udawać, że nic się nie stało? Żartujesz sobie?! Czułem, że narasta we mnie złość. 
Zacisnąłem pięści i już miałem coś powiedzieć, gdy nagle chłopak odwrócił się w moją stronę posyłając mi krótkie, jakby smutne spojrzenie, po czym spuścił głowę, rzucił papierosa na ziemię i zgasił go butem. Patrzyłem na niego w milczeniu jak wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi zostawiając mnie tutaj samego, bez żadnego wyjaśnienia, udając jakby nic się nie stało. Stałem jeszcze przez chwilę na zewnątrz czując mętlik w głowie. Nie wiedziałem jak mam się w stosunku do tego zachować. Zapomnieć i udawać że nic się nie stało? Nie potrafię! Czy wydaje mu się, że jak powie mi żebym zapomniał to tak się stanie? Pstryk i już?! Jak za dotknięciem cholernej magicznej różdżki?! Na jakim on świecie żyje?! 
-Ehhh...- westchnąłem- dobra Ji Yong- powiedziałem sam do siebie- spróbuj udawać, że dzisiejsze zdarzenie nie miało miejsca- próbowałem przekonać sam siebie, że dam radę i wszedłem do środka. 


    Minęły trzy miesiące odkąd Seunghyun dołączył do naszego zespołu. Szybko się zaaklimatyzował w naszej grupie i wszyscy bardzo szybko go polubili, w sumie nic dziwnego gdyż jest bardzo otwartym, miłym i wesołym człowiekiem, przy nim można się wyluzować i być sobą... no może to nie do końca prawda. Wszyscy tak mówili i pewnie też bym się tak czuł, gdyby nie tamto zdarzenie. Nie potrafiłem udawać, że nic się nie wydarzyło i myślę, że on również o tym nie zapomniał. Czułem, że traktuje mnie inaczej niż pozostałych... z dystansem. Rozmawialiśmy ze sobą, ale przeważnie w tedy jak musieliśmy ze sobą rozmawiać, na przykład na próbach. Reszta grupy podejrzewała, że chyba nie przypadliśmy sobie do gustu i dlatego mamy do siebie taki stosunek... "czysto zawodowy", tak ujął to Taeyang gdy ostatnio z nim o tym rozmawiałem. Chłopcy chcąc nas do siebie zbliżyć często organizowali wspólne wypady na karaoke, do jakiegoś klubu lub do pubu, jednak ich plany zawsze legły w gruzach, gdyż gdy tylko trochę popiliśmy Seunghyun szedł na podryw, a ja tracąc ochotę na dalszą zabawę albo upijałem się z Tae albo znajdowałem jakąś wymówkę, żeby się urwać z imprezy. Nie potrafiłem znieść widoku jego z jakąś dziewczyną, tego jak się do niego kleiła, miałem ochotę w tedy podejść i ją odepchnąć... lecz nie robiłem tego i przez to czułem narastająca we mnie frustrację. Ta świadomość, że nic nie mogę z tym zrobić zabijała mnie od środka, nie wiedziałem jak długo jeszcze to zniosę. Z czasem coraz częściej wymyślałem jakieś wymówki, żeby z nimi nie wychodzić, czułem się z tym źle, że ich okłamuje, ale wiedziałem, że później znowu nie będę mógł zasnąć, gdyż będę miał przed oczami jego z jakąś dziewczyną i znowu będę czuł ten dziwny ból w klatce piersiowej.
   Zbliżały się urodziny Taeyanga więc postanowiliśmy zrobić mu niespodziankę. Kupiliśmy ogromny tort i masę balonów, po czym zakradliśmy się do jego domu gdy on jeszcze spał. Jego zdziwienie na twarzy było przekomiczne gdy obudził się i zobaczył nas przy swoim łóżku. Zaczęliśmy śpiewać mu "sto lat", a Seungri nachylił się nad nim z tortem żeby mógł zdmuchnąć świeczki. Nie mieliśmy dużo czasu na świętowanie, gdyż musieliśmy iść do studia, tak więc postanowiliśmy wybrać się wieczorem do klubu, aby tam opić jego urodziny tak jak należy. Tak też zrobiliśmy. Po pracy wszyscy udaliśmy się do swoich domów aby się trochę odświeżyć, po czym spotkaliśmy się w umówionym miejscu, czyli pod klubem Mass. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce w zamówionej loży, po czym zmówiliśmy szampana aby wznieść toast za solenizanta. 
-Za Taeyanga!- krzyknąłem unosząc kieliszek, reszta również uniosła swoje kieliszki i krzyknęli
-Za Taeyanga!- następnie stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy za jego zdrowie. Machnąłem na kelnerkę i poprosiłem, aby nam przyniosła soju, gdy tylko butelki znalazły się na naszym stole Taeyang otworzył jedną i polał wszystkim. Nie wiem ile toastów znieśliśmy zanim wyszliśmy na parkiet, najważniejsze, że wszyscy wspaniale się bawiliśmy. Do czasu... Nagle zobaczyłem, że Seunghyun tańczy z jakąś dziewczyną, która kleiła się do niego jak mucha do lepy. Poczułem, że mój dobry humor prysł i czując kłucie w klatce piersiowej udałem się w stronę loży. Poczułem na ramieniu czyjąś rękę, odwróciłem się.
-Wołałem Cię! Gdzie idziesz?!-był to Tae, który próbował przekrzyczeć dudniącą muzykę.
-Idę się napić!- odpowiedziałem
-To idę z Tobą!- uśmiechnął się i poszliśmy razem. W loży, gdy usiedliśmy Tae zauważył, że coś jest ze mną nie tak- Co się stało?- zapytał polewając soju. Spojrzałem na parkiet i widząc jak ta dziewczyna tańczy z Seungyhunem uniosłem szklankę do ust i opróżniłem ją jednym łykiem. Następnie przeniosłem wzrok na przyjaciela i siląc się na uśmiech odpowiedziałem. 
-Wszystko w porządku- patrzył na mnie podejrzliwie- po prostu chciałem na chwilę usiąść i się napić- postawiłem szklankę na stole i kiwnąłem głową na butelkę, która stała obok Taeyanga- to jak będzie? Polejesz mi jeszcze?- patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym wziął butelkę i napełnił mi szklankę. Nawet nie wiem kiedy straciłem przytomność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz